LF2 Julian's Gate
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

MGN's Trylogy

+10
Lee
frecel
Kozi
Pul
Joten
Ribben
XPT
Walsemore
QBIE
Megatron
14 posters

Strona 1 z 2 1, 2  Next

Go down

MGN's Trylogy Empty MGN's Trylogy

Pisanie by Megatron Pią Sie 29, 2008 12:48 pm

No więc, PA zastrzeżone etc... Pisać, kto się chce dostać do następnego rozdziału, a i napiszcie czy fajne, czy nie, bo jak nie, to nie będzie sensu. What a Face

Jakby co, to podziękowanie chyba tylko dla Riba i Lebronka ; )


Powieść by Mega ©

..::Zaczątek::..

"Miałem lat 28, nie, 27, nie, 29, nie wiem, w każdym razie, było w tedy ciemno."

Była noc, na morzu było spokojnie, cichy wiatr, delikatnie muskając skórę, był do zniesienia.
Przyjaciel powiedział szeptem do przyjaciela.
- Co teraz zrobimy?
- Jak to co? płyniemy dalej...
- Ale nie widzisz, że tam jest rój strażników na murach?
- Widzę, ale możemy się przemknąć, widzisz ile oni mają tych lampek z naftą?
- No... widzę, a co?
- Kuźwa, ty pacanie, chodzi o to, że mają ich bardzo mało, a jest jeszcze miejsce, w które rzadko świecą.
Widzisz tamte skały wystające przed plażą?
- Tak.
- Tam się udamy, trzeba będzie zostawić tutaj łódź, żuć te wiadro wypełnione kamieniami na dno.
Średniego wzrostu mężczyzna o niebieskich oczach, blond włosach, sylwetce normalnego dorosłego człowieka, posłusznie wyrzucił wiadro wypełnione po brzegi kamieniami i przywiązane długą liną z uchwytu do łódki.
Obydwoje wyskoczyli z łodzi i popłynęli przez wodę do przybrzeżnej plaży. Nagle drugi człek powiedział:
- Ribben, chodź szybko, bo nas zauważą!
Ten człowiek był natomiast wysoki o piwnych oczach, także czarnych włosach i szczupłej sylwetce. Głos odpowiedział:
- Megatron, ty się o mnie nie martw... A właśnie, lepiej byśmy zapamiętali gdzie zostawiliśmy łódkę, bo czym będziemy wracali z powrotem...
- Eee, tam... Ty się Rib nie bój, bo jak coś, to możemy gwizdnąć komuś, hehe.
Poszli dalej, szli trzymając się wśród znikomych drzew, przemykając przez nie ze znakomitą zwinnością, by nikt ich nie zauważył. Raz po raz, strażnicy świecili w miejsca gdzie akurat się znajdowali, ale nie zwracali uwagi na dwa cienie które ledwo były widoczne i wtapiały się w cienie drzew. Gdy światło było skierowane na mężczyzn, zamierali jak kamienie, by zaraz znowu iść przed siebie. Szli po małej wysepce, która miała na sobie jedną wieżę strażniczą, przed którą światłami uciekali, zejście z wysepki po drugiej stronie, pozwalało na dodarcie do portu zamku z nieco innej strony. Podeszli do drugiego brzegu, który akurat był ich celem.
- Dobrze, że nas nie zauważyli - Powiedział Ribben.
Powoli, aby nie robić zbytniego hałasu, weszli do wody i przepłynęli pomiędzy skałkami dość wysokimi, by wystawać swobodnie nad poziomem wody. Gdy byli już blisko portu, Megatron powiedział do swojego towarzysza.
- Teraz musimy zanurkować i płynąć pod wodą gęsiego, żeby nas strażnik portowy nie zauważył.
- Okej.
Zanurkowali. Przepłynęli tyle, by znaleźć się pod molo, żeby z tamtąd się wynurzyć i zaczerpnąć powietrza.
- Masz, weź go. - Megatron podał Ribbenowi mały sztylet. - gdy strażnik będzie przy krawędzi molo, razem wciągniemy go pod wodę i tam wbijemy mu sztylety.
- Kurde, boję się. - Powiedział Ribben.
- Czego?
- No bo... Ja jeszcze nigdy nie zabijałem.
- E tam, nie marudź, ja też nie, ale chyba trudne to nie jest.
Czekali w ukryciu i nasłuchiwali kroków strażnika, który niczego się nie spodziewając, chodził po molo tam i z powrotem, świecąc przy tym lampą oliwną, właśnie miał się zmienić z innym żołnierzem, więc kończył patrol, czego nasi bohaterowie nie wiedzieli. Poczekali aż strażnik się zbliżył, stanął na krawędzi molo i zaczął się rozglądać na boki, podświetlając sobie cel wzroku swoją lampką, nagle, chlus! Żołnierz wpadł do wody ciągnięty za nogi, spadł głową w dół, nawet nie zdążył krzyknąć, gdy już znajdował się pod wodą, mężczyzna bezradnie szamotał się, lecz nie wypływał, bo został przytrzymany, widocznie nie zaczerpnął powietrzna, bo próbował oddychać, nagle dwa ostrza wbiły się w klatkę piersiową strażnika, żołnierz wyzionął ducha, woda momentalnie zaczęła barwić się na czerwono, dwoje mężczyzn wyłoniło się z wody, zaczerpnęli powietrza, po czym niebieskooki odezwał się:
- O cholera, wychodźmy szybko! Nie chcę mieć do czynienia z trupami, a moje jedzenie! Nie będę jadł czerwonego chleba!
- Nie marudź, najpierw musimy go obszukać i popchnąć pod molo, by nikt go nie zauważył.
- Nie, błagam! Ja mam już dość, wychodzę.
- Dobra, to idź, ale wejdź na molo, stań na krawędzi i udawaj, że szukasz lampy w wodzie, ok?
- Ok, dobry plan.
Ribben wyszedł z wody, podciągnął się i kucnął przy krawędzi molo, kiwając się na wszystkie strony, udając, że czegoś szuka. Tymczasem Megatron był pod wodą, popchnął trupa pod molo i poprowadził go na powierzchnię wody, obszukał starannie zawartości kieszeń, znalazł w nich 10 szylingów, które akurat starczyłyby na posiłek dla dwóch osób, odpiął pochwę z mieczem od pasa żołnierza. Wepchnął trupa pod wodę i wszedł na molo.
- Widzisz... I co, zjadł mnie?
- ...
- Dobra, nie ważne, chodźmy szybko, żeby nas nikt teraz nie zobaczył, bo pomyślą, skąd się dwóch wzięło.
Przebiegli wzdłuż mola, po czym zatrzymali się, by skręcić w prawo, gdzie znajdowała się ścieżka prowadząca do wnętrza miasteczka, gdy usłyszeli głośny chlup wody, chcieli sprawdzić co to takiego, lecz nie mieli czasu, by się wracać, w obawie, że ktoś zauważył krew w wodzie i postanowił sprawdzić co to takiego, uciekli czym prędzej, biegnąc po ścieżce. Zatrzymali się, gdy byli już daleko od portu, stali wprost przed karczmą o nazwie "Przyjemny dotyk", uznali, że nazwa jest zachęcająca i weszli do środka, wewnątrz panował gwar, ludzie pili trunki, bili się nawzajem, kobiety chichotały i plotkowały, przeszli przez tłum, uważając, żeby przypadkiem niechcąco nie dostać, stanęli przed barem, barman stanął przed nimi i zapytał:
- Co podać?
- Ribek, co chcesz?
- Hmm... To może cheesburgera? =D
- Co ty, weź, nie wkurwiaj mnie! Jesteśmy w średniowieczu, znowu zapomniałeś...
- A, no, też fakt xD
- To, co chcesz?
- Eeee, no tego... ee.. a cole mają?
- ...?!
- Dobra, chciałem się tylko upewnić, więc, ja chcę tego sandwicha i coś podobnego do coli.
- Jakiego znowu sandwicha?!
- Tego, nie widzisz? Tego co ten gościu obok nas wpierdala...
- A, tego... Dobra, poprosimy dwa takie sandwiche, jakie wpierdala ten gość.
-(Barman)- Jakiego sandwicha? I Co robi ten pan? Wy być cudzoziemcy?
- Nie kurwa! Dawaj pan tego chleba z tym gównem co ma być w środku.
-(Barman)- A coś do picia?
- Hmm... Nie macie coli, więc poprosimy coś podobnego.
-(B)- A co to ma być?
- No powiedziałem! Coś podobnego do coli!! Ile razy mam gadać...
-(B)- A co to ta cola?!
- Ja pier... Coś czarnego i dobrego.
-(B)- Hmm... Mamy coś czarnego, ale to nie dobre.
- Taa? To co to?
-(B)- No, jak chcecie, to wam mogę z wychodka przynieść, ale wierzcie mi, dobre to nie jest : /
- Co?!! Ribek, chodź, idziemy, poszukamy lepszego miejsca do zaspokojenia głodu i pragnienia.
Megan walnął z liścia barmanowi, po czym, nie czekając, aż barman wstanie z ziemi, wybiegli razem z karczmy i schowali się na pobliskich drzewach. Zobaczyli to, co wiedzieli, że zobaczą, czyli wybiegających kilkunastu mężczyzn z gościem o czerwonym policzku na przedzie, czyli barmanem.
(szeptem)- Meg, a co jeśli nas znajdą?
(szeptem)- Nic, wtedy pozostaje nam się modlić o szybką śmierć i dodarcie do raju.
- Ale ja nie chcę umierać, łeeeee!! <beczy> ; (
(szeptem)- Zamknij się! Jeszcze nas usłyszą i wtedy będziesz miał po co płakać...
Przeczekali burzę słownictwa po czym, gdy odział ścigający oddalił się, znaleźli się na ziemi.
- Musimy znaleźć Sharp, pamiętasz o jakim miejscu dokładnie mówił Gri? - Rzekł Megan, po długiej ciszy.
- Tak, jest w zamku, więżą ją w lochach.
- Dobra, to idziemy.
- Ej, ale przecież mieliśmy coś zjeść.
- A no tak, chodźmy do jakiejś innej karczmy.
Szukali jakiejś karczmy, znaleźli.
- "Płonący Czart".
Ribben popatrzał na Megatrona błagalnie.
- Wiem, możemy spróbować.
Weszli do środka, karczma była niewielka, zaledwie 20m^2, po obu stronach stały kominki z rozżarzonym ogniem. Do siedzenia, były tylko trzy ławy ze stołem. Gdy się zbliżyli, barman powitał ich gestem, po czym dodał:
- W czym mogę służyć?
- Macie może colę? A, albo cheesburgera? = D - Powiedział Ribben.
- A co to takiego?
- Ribuś, nie mają tu nic takiego, a szkoda, bo głodny jestem...
- O, panowie głodni? - Barman, nie czekając na odpowiedzieć, dodał. - Polecam kurczaka podanego wraz z kielichem wina.
- Hmm... Może być jak dla mnie, a co dla Ciebie Mega?
- Jejq, nie będę wybredzał, dla mnie to samo.
Czekali aż barman wyjdzie z zaplecza, kiedy już siedzieli przy stole i jedli posiłek, zaczęli poruszać pewien temat...
- Meg, a jak chcesz się dostać do zamkowych lochów?
- Jeszcze nie wiem, ale coś się wymyśli, a poza tym, - dodał szeptem - ktoś nas śledzi, pamiętasz ten chlup wody w porcie, kiedy uciekaliśmy?
- Pamiętam, ale skąd wiesz, że to nie spadło jakieś drewno czy coś...
- Tutaj nie wiem, ale gdy siedzieliśmy na drzewach, pewien chłopak się nam przyglądał z ukrycia, zauważyłem go, choć było mu widać tylko nogi wystające zza beczki. Myślę, że to on.
- Jak myślisz? Mógłby pracować dla Podłego? - Wiele osób siedzących obok nich, odwróciło głowy w ich kierunku.
- Nie wypowiadaj tego zakazanego imienia! Ale tak, możliwe, dla czarnoksiężnika i to jeszcze tak silnego, nie jest trudne nauczyć dziecko choć jednego zaklęcia mordującego.
Gdy zjedli i napoili się, wyruszyli do zamku.
- Jak chcesz tam wejść do cholery?! Przez bramę nie wejdziemy, bo nas nie wpuszczą.
- A po co nam brama? (...cisza) Od tylnej strony zamku jest wzniesienie, przed którym nie ma muru, ale za to tutejsza panna monarchowa, zażądała sobie ogrodu, do którego łatwo można wejść, po prostu przeskoczyć przez mały murek, pamiętasz jak w dzieciństwie lubiliśmy przechodzić przez płoty? - Nie czekając na odpowiedzieć, dodał. - Teraz będzie podobnie, a jak już się tam dostaniemy, musimy ogłuszyć dwóch strażników i poczekać, aż ktoś otworzy drzwi, jego też ogłuszyć i wejść do środka zamku.
- Wow, skąd ty to wiesz?
- Eeee, wstyd się przyznać, ale czytałem...
W połowie drogi na wzgórze, rozległ się dźwięk trąbki, oznajmujący alarm. Obydwoje zamarli wystraszeni. Czym prędzej pobiegli do niniejszego ogrodu, przeskoczyli przez mur, gdy zauważył ich strażnik, wyciągnął trąbkę, by zadudnić na niej, Megatron i Ribben stali jak wryci w ziemię i z niedowierzaniem patrzeli na całe wydarzenie, nagle... Strażnik wydał jęk i upadł na ziemię, nie zdążył wszcząć alarmu. Bohaterowie odetchnęli z ulgą. Przyczołgali się do strażnika i przenieśli go w zarośla, gdzie nikt nie mógł go zobaczyć, Ribben wziął jego miecz, jako, że Megan miał już z wcześniejszego trupa. Drugi żołnierz stał na drugim końcu ogrodu i niczego nie usłyszał. Przy przenoszeniu strażnika, zauważyli przyczynę jego zgonu, miał nóż wbity w głowę, postanowili go nie ruszać. Obok nich, z za krzaka wstał chłopak, może siedemnasto-letni, przestraszeni mężczyźni, chwycili szybko po miecze i szykowali się do walki, gdy chłopak odezwał się:
- Yo, jestem JeDiK, przyglądam się wam od kiedy zauważyłem was w porcie. - Megan dodał szeptem do Ribbena - Widzisz, mówiłem Ci, że to był on.
- Dziękujemy Ci Jediku za uratowanie skóry, bo jakby strażnik zabuczał na tym swoim buczafonie, to źle by z nami było. - Powiedział Rib.
- A no, spoko, no problem, wiecie... Widzę, że prowadzicie przygodowe życie, chciałbym się do was przyłączyć, co wy na to? ;D
- Hmm... Biorąc pod uwagę, że uratowałeś nam życie... (nie) możesz. - Meg z Ribem razem powiedzieli to zdanie, lecz Megatron powiedział to co jest w nawiasie, czyli "nie", a Ribben podał twierdzenie pozwalające.
- Jak chcesz, jeśli Rib gada, że możesz z nami iść, to ja też się zgadzam, chociaż wolałbym nie rozmawiać z nieznajomymi, te, ty przypadkiem nie pracujesz do PDL?
- Do mrocznego pana? Jasne, że nie...

Proszę, o nie kopiowanie i ® i ™


Ostatnio zmieniony przez Megatron dnia Pią Paź 10, 2008 5:52 pm, w całości zmieniany 3 razy
Megatron
Megatron

Liczba postów : 312
Age : 31
Skąd : Z Nieba
Registration date : 15/03/2008

Powrót do góry Go down

MGN's Trylogy Empty Re: MGN's Trylogy

Pisanie by QBIE Pią Sie 29, 2008 1:08 pm

Trochę błędów jest, ale to nie istotne...
Istotne jest to, że mnie tam nie ma! xD

Ogółem, to może być ;P
QBIE
QBIE

Liczba postów : 79
Skąd : Żnin
Registration date : 15/03/2008

Powrót do góry Go down

MGN's Trylogy Empty Re: MGN's Trylogy

Pisanie by Walsemore Pią Sie 29, 2008 2:02 pm

zenujace jest to ,,mnie tam nie ma''
Jak na powiesc przygodowa calkiem calkiem, ale to ni jest smieszne. Poza tym, akcja z kupywaniem Coli mocno kojrzy mi sie z poczatkiem Rozdzialu Drugiego WarCraft Powieści Tom_Asha
Bledow pare jest, kilka mocno razacych w oczy (lohach i cos tam jeszcze znalazlem). Ogolnie spoko, tylko jak chcesz piasc to na smiesznie to mocniej komresuj nonsens, a jesli chcesz pisac przygodowke, to nie pisz smisznie.

Jak mozesz to i mnie dodaj Razz. Ja bede sluga Podłego i taka jakby podrobka Freeze'a xD

Walsemore

Liczba postów : 33
Age : 30
Registration date : 31/05/2008

Powrót do góry Go down

MGN's Trylogy Empty Re: MGN's Trylogy

Pisanie by QBIE Pią Sie 29, 2008 3:11 pm

Walsemore napisał:zenujace jest to ,,mnie tam nie ma''
Walsemore napisał:Jak mozesz to i mnie dodaj Razz.
xD!

Nie chodziło mi o to, że jestem oburzony, że mnie nie ma xD Poczytajcie komenty pod opowieściami na BF ;]
Mój post miał to parodiować Razz
QBIE
QBIE

Liczba postów : 79
Skąd : Żnin
Registration date : 15/03/2008

Powrót do góry Go down

MGN's Trylogy Empty Re: MGN's Trylogy

Pisanie by XPT Pią Sie 29, 2008 4:00 pm

O,o ?
Mnie nie ma w całym pierwszym rozdziale !
Gratuluję za oryginalność Wink

Mnie razi więcej niż kilka błędów, a nie zdążyłem jeszcze całego przeczytać Wink


BTW.
Teraz będzie podobnie, a jak już się tam dostaniemy, musimy ogłuszyć dwóch strażników i poczekać, aż ktoś otworzy drzwi, jego też ogłószyć i wejść do środka zamku.

Nie wiedziałem, ze jak więcej osób to się ogłUsza a jak jedną to ogłÓsza Wink
XPT
XPT
Admin

Liczba postów : 266
Registration date : 13/02/2008

https://expit.forumpolish.com

Powrót do góry Go down

MGN's Trylogy Empty Re: MGN's Trylogy

Pisanie by Megatron Pią Sie 29, 2008 4:57 pm

XDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDD

Miałem przeczytać jeszcze raz, ale tylko do połowy przeczytałem i pozmieniałem błędy, reszta została, na pewno bym poprawił.

A co do tego, że nikogo nie ma, to chcę powiedzieć, że w tej powieści będą wszyscy znani i aktywni.

A i jeszcze, Walse, jak coś to nie oskarżaj mnie, że podobne coś jest, jak ja Toma jedną powieść przeczytałem, twoją też : b

Chciałem dodać, że Rib ma blond włosy, sam mnie prosił xD

BTW: Kolejna coming soon.

Edit:
Wszystkie błędy, które wychwyciłem, zostały poskromione = D Jeśli jakiś ujrzycie, to napiszcie.
Megatron
Megatron

Liczba postów : 312
Age : 31
Skąd : Z Nieba
Registration date : 15/03/2008

Powrót do góry Go down

MGN's Trylogy Empty Re: MGN's Trylogy

Pisanie by Walsemore Pią Sie 29, 2008 5:23 pm

Megatron napisał:A i jeszcze, Walse, jak coś to nie oskarżaj mnie, że podobne coś jest, jak ja Toma jedną powieść przeczytałem, twoją też : b

Ja cie nie oskarzam xD. Tylko mowie ze podobne jakies Razz
Wszyscy fani czekaja na nastepna czesc


Ostatnio zmieniony przez Walsemore dnia Pią Sie 29, 2008 9:45 pm, w całości zmieniany 1 raz

Walsemore

Liczba postów : 33
Age : 30
Registration date : 31/05/2008

Powrót do góry Go down

MGN's Trylogy Empty Re: MGN's Trylogy

Pisanie by Ribben Pią Sie 29, 2008 7:40 pm

Wow, ciekawe kiedy 2 epizod ^^ Very Happy Fajnie, że jestem głównym aktorem xD thx
Ribben
Ribben
Moderator

Liczba postów : 78
Age : 31
Skąd : Łódź
Registration date : 15/03/2008

http://lf2-forest.prv.pl/

Powrót do góry Go down

MGN's Trylogy Empty Re: MGN's Trylogy

Pisanie by Joten Sob Sie 30, 2008 11:07 am

Niezłe - myślałem że padnę ze śmiechu kiedy doszedłem do wersetu:
- Nie kurwa! Dawaj pan tego chleba z tym gównem co ma być w środku.
BTW. Megatron... jeśli się czepiają błędów to je popraw. najlepiej się pisze posty w Firefoxie3 bo pokazuje błędy i można je poprawiać PPM.Very Happy mi tam pasuje byle się doczytać szło bo niezłe. I jedyne takie które przeczytałem.

Joten

Liczba postów : 7
Age : 30
Skąd : wzięli się ludzie?
Registration date : 24/08/2008

http://www.moderzylf2.fora.pl

Powrót do góry Go down

MGN's Trylogy Empty Re: MGN's Trylogy

Pisanie by Pul Sob Sie 30, 2008 11:32 am

Fajne , bohaterowie są w średniowieczu a ciągle chcą colę i cheesburgera?Ciekawe , ciekawe Very Happy Kiedy 2 część?

Pul

Liczba postów : 15
Registration date : 15/03/2008

Powrót do góry Go down

MGN's Trylogy Empty Re: MGN's Trylogy

Pisanie by Kozi Sob Sie 30, 2008 2:54 pm

Nie czytałem całego ale spox ładne powodzenia Very Happy mnie najbardziej śmieszy ta zmiana gramatyki w tym samym słowie Very Happy

pozdro dorzuć tam Koziego jako złego lorda Very Happy
Kozi
Kozi

Liczba postów : 229
Age : 32
Skąd : Ty mnie znasz ?
Registration date : 16/02/2008

Powrót do góry Go down

MGN's Trylogy Empty Re: MGN's Trylogy

Pisanie by Walsemore Sob Sie 30, 2008 3:03 pm

Kozi- Panem Zła jest Podly, a ja jego zastepca bede ^^ (mam nadzieje). Moze Megatron umiesci Cie jako podwladnego Podłego, ktory probuje mnie wyrgyzc ze stanowiska xD

Walsemore

Liczba postów : 33
Age : 30
Registration date : 31/05/2008

Powrót do góry Go down

MGN's Trylogy Empty Re: MGN's Trylogy

Pisanie by Megatron Sob Sie 30, 2008 6:51 pm

Joten, bledy poprawilem...

Walse i Kozi, to juz zalezy ode mnie ; )

Topic - Jestem zmuszony opoznic moja 2 czesc, bo nie mam pamieci do kompa : (
Megatron
Megatron

Liczba postów : 312
Age : 31
Skąd : Z Nieba
Registration date : 15/03/2008

Powrót do góry Go down

MGN's Trylogy Empty Re: MGN's Trylogy

Pisanie by frecel Sob Sie 30, 2008 9:07 pm

Obydwoje wyskoczyli z łodzi i popłynęli przez wodę do przybrzeżnej plaży.
A są nie przybrzeżne plaże?

A tak poza tym to nie doczytałem do końca bo to jest tak beznadziejne że aż czajnik się zszokował.
MGN's Trylogy 95o0gn
frecel
frecel

Liczba postów : 164
Registration date : 09/04/2008

Powrót do góry Go down

MGN's Trylogy Empty Re: MGN's Trylogy

Pisanie by Walsemore Sob Sie 30, 2008 9:22 pm

Ech, frecel, Ty jakis dziwny jestes
Tobie to sie nic nie podoba Razz
Powiesc fajna bo fajna, ma swoj oryginalny styl ;]
Jak Megatron pozwoli, niedlugo wrzuce plagiat tej powiesci Razz Pozwalasz?
A i jutro chyba juz bedize rozdzial 2 no nie? Razz Moj plagiat jest wolniejszy, napisalem dopiero pol rozdzialu 2

Walsemore

Liczba postów : 33
Age : 30
Registration date : 31/05/2008

Powrót do góry Go down

MGN's Trylogy Empty Re: MGN's Trylogy

Pisanie by Walsemore Nie Sie 31, 2008 11:15 pm

Dobra, mam nadzieje, ze mnie nie zamorduja za podwojnego posta xD
Mi sie powiesc Megatrona jakos spodobala, jego inny styl i postanowilem napisac... plagiat Razz
Megatron opoznil sie z rozdzialem drugim. Mam nadzieje, ze plagiat bedzie sie podobal i Megatron sie nie obrazi xD
-Dobra, Jedik, no bo widzisz- zaczął swoją inteligentną przemowę Megatron- próbujemy się dostać do tego o tam zamku co go o tam widzisz. Narazie nikt nie wie o naszej misji i...
Nagle koło głowy Megatrona świstnęła strzała i wbiła się w drewniany słup koło niego. Ribben zobaczył karteczkę na strzale, zdjął ją, rozwinął, zapalił papierosa...
-Te, my w średniowieczu jesteśmy!- zaprotestował Jedik
-Ech, no nie mogłem się powstrzymać- powiedział Ribben i zgasił papierosa
Ribben odczytał napis na kartce ,,nawet nie próbujcie się tam dostać''. Megatron dalej kontynuował swój monolog
-Nikt nie wie o naszej misji i nikt nie może wiedzieć...
-No nie wiem- powiedział Ribben- ten co napisał ten list to chyba wie o tej misji no nie?- i podał list Megatronowi
-Ujujuj- westchnął Megatron- niedobrze. To znaczy, że ktoś wie o naszej misji
-Kto? Kto?
-Kozi, czyli zastępca zastępcy mrocznego pana
-EeEEEeeeeeeEE- powiedział Ribben- nie kumam, ale może być. To co teraz robimy?
-Trzeba zmienić plan, żeby nikt nie wiedział, że coś robimy. Już wiem! Włamiemy się teraz do zamku samego Podłego!
Kolejna strzała świstnęła koło Megatrona i wbiła się w słup. Ribben przeczytał na niej napis ,,a tylko sprubojcie, to was rossharpiem''
-Hmm?- zamyślił się Megatron, czytając list- poznaje ten styl pisma
-E, no ale to przecież było z drukarki napisane!
-Dobra, nieważne. To napisał Arvish. Jesteśmy śledzeni przez Arvisha i Koziego
I trzecia strzała śmignęła koło Megatrona, wbijając się w słup. Jedik przeczytał ją ,,pszes Darka, kórw*!''
-Ech... Dark to sepleni nawet gdy pisze
-Dobra drużyno! Idziemy stąd, bo nam nie dadzą papu. Lepiej pójdźmy do jakiejś karczmy, tam widziałem jakąś, dgy szliśmy do tej
-Właśnie jesteśmy w tej karczmie...- warknął Ribben, wychodząc z Megatronem i Jedikiem z karczmy
Szli tak przed siebie przez dłuższą chwilę rozmyślając nad tym, dokąd idą. Nagle ktoś wypuścił strzałę w kierunku Megatrona i nie trafił. Po chwili kolejna strzała przeleciała centymetr od głowy Jedika. W końcu trzecia strzała przeleciała obok Ribbena. On się wkurzył i krzyknął
-QBIE, przestaj strzelać z tego łuku, bo powiem twojej matce, że zakosiłeś go ojcu i teraz do nas strzelasz
-Taa, jasne, jasne...
Ribben, Jedik i Megatron szli przed siebie aż w końcu przewrócili się o kamienie. Megatron, podnosząc wzrok, przeczytał napis na jakiejś tabliczce ,,Karczma, w której nażresz się do syta''
-Hmm, brzmi zachęcająco- powiedział do reszty i razem z Jedikiem i Ribbenem wszedł do środka
Wszyscy obejrzeli się wokoło i ujrzeli Podłego przy stoliku, pijącego piwo. W ogóle on był jakiś obszarpany i wyglądał jak menel, albo gorzej, jak metalowiec
Megatron nie myśląc długo, sięgnął po miecz i zaczął biec w kierunku Podłego. Ten jednak, zanim Megatron do niego dobiegł, połozył się na ziemi i powiedział
-Leżącego się nie bije
-EeeEEeEEeeE- odpowiedział Megatron- ech, to przynajmniej coś zjem. Dawaj kasę
-Leżącego się nie bije- powtórzył Podły
-Ale z kasy go obrobić można, no nie?
-Ech, masz i nie wracaj- Podły dał Megatronowi 2,50
-Uchm- westchnął Ribben- to starczy na obiad dla jednego. To będę JA
-Nie, bo ja- odparł Megatron
-A właśnie że ja- wciął się Jedik i zabrał Megatronowi kasę
-Oddawaj, złodzieju- krzyknął Megatron i rzucił się na Jedika. Siłą rzeczy to samo zrobił Ribben
Koleżeńska wymiana słów zamieniła się w bójkę. Dalsze wypadki rozegrały się logicznie: Podły podszedł do nich i zabrał im swoją kasę, a po chwili karczmarz wyrzucił Jedika, Megatrona i Ribbena za drzwi
Więc nasza paczka bohaterów lub jakby to nazwać, szła dalej i nic nie robili. Wkurzeni byli przez to, że byli głodni. W końcu Megatron powiedział
-Kurw*, ten Kozi to ma dobrze- wskazał na twierdzę, którą próbowali zdobyć dziś rano- my chodzimy głodni i trzeźwi, a on się kąpie w wódce
-Wcale że nie- powiedział jakiś pijany człowieczek, który wylazł właśnie z krzaków
-Kto to? Nie znam go- zapytał Ribben
-To jest Walsemore. Taki uliczny żulik, ogólnie nieszkodliwy, ale... AAAAA!!! ON JEST PIJANY! GIŃ, BESTIO! JA TU IDĘ O SUCHYM PYSKU CAŁY DZIEŃ, A TEN JEST ZALANY W TRUPA!
Po tym wrzasku Megatron rzucił się na Walsemore'a, ale ten ugiął się i Megatron wpadł w krzaki. Na jego nieszczęście to nie były krzaki tylko pokrzywy. Po chwili Jedik, nie mogąc znieść tej samej myśli co Megatron, rzucił się na Walsemore'a. On miał już mniej szczęścia, bo Walsemore odskoczył i rozwalił mu na głowie butelkę po piwie, a Jedik wpadł w pokrzywy
-A eee... no booo wieeeesz...- zaczął Ribben- bo ja ciebie lubię
-A to spoko- powiedział Walsemore i dał Ribbenowi flaszkę 0,5 l- to ja już idę- i poszedł przed siebie
Powoli Megatron z Jedikiem zaczęli wychodzić z pokrzyw i gdy zobaczyli Ribbena z flaszką, rzucili się na niego. Po krótkiej walce alkohol wpadł w ręce Megatrona, który wypił go, nie dzieląc się z Jedikiem
-Dobra- zaczął Megatron- przynajmniej nie idziemy na suchym pysku... ale jak tak mogłeś, zdrajco?!
-Ee- zaczął Ribben- no bo to moj kumpel z przedszkola. On zawsze miał przy sobie przynajmniej 0,5 l. I tak mu zostało
-Dobra, nieważne. Żałuję, że pytałem. Teraz idziemy do karczmy i nie obchodzi mnie to, że nie mamy kasy
-Ychym...
więc weszli do kolejnej karczmy, Megatron jak tylko wszedł, od razu wyrzucił karczmarza za drzwi i rzucił się na kurczaki razem z Ribbenem i Jedikiem. Jedli tak dobrą godzinę i w końcy nażarci do syta wyszli na dwór
-Hmm- westchnął Megatron- tera można myśleć...

Krotkie, no bo krotkie. Ale na dluzsze juz mi pomyslu zabraklo;]

Walsemore

Liczba postów : 33
Age : 30
Registration date : 31/05/2008

Powrót do góry Go down

MGN's Trylogy Empty Re: MGN's Trylogy

Pisanie by Joten Pon Wrz 01, 2008 7:38 pm

Nawet dobre! Fajnie by było gdyby to nie był plagiat. I po co szli jeszcze dwa razy do karczmy..?

Joten

Liczba postów : 7
Age : 30
Skąd : wzięli się ludzie?
Registration date : 24/08/2008

http://www.moderzylf2.fora.pl

Powrót do góry Go down

MGN's Trylogy Empty Re: MGN's Trylogy

Pisanie by Megatron Wto Wrz 02, 2008 5:25 pm

Dobra, plagiat, ale cóż ;p Dalej piszę tą drugą część, już mam kompa, więc postaram się, żeby jak najszybciej była.

Edit:

Bardzo bym prosił, abym sam realizował swoje pomysły i proszę Cię, Walse, naprzykrzasz się ; )
Megatron
Megatron

Liczba postów : 312
Age : 31
Skąd : Z Nieba
Registration date : 15/03/2008

Powrót do góry Go down

MGN's Trylogy Empty Re: MGN's Trylogy

Pisanie by Lee Wto Wrz 02, 2008 9:42 pm

rzeczywyscie - beznadziejne.


Przyjaciel powiedział szeptem do przyjaciela.
slabo ;/
lepjej by bylo: Przyjaciel uświadomil szepczac towarzyszowi. taki maly przyklad.



no i te slowa.... w wiedzminie slowo "kurwa" wystepuje raz na 100 stron, i to pasująco, a ty slowo kuźwa... widocznie chciales sie pochwalil ze piszesz takimi slowami.... nie pasuje totalnie



moze chcecie zebym ja napisal cos Very Happy
Lee
Lee

Liczba postów : 136
Registration date : 15/03/2008

Powrót do góry Go down

MGN's Trylogy Empty Re: MGN's Trylogy

Pisanie by Walsemore Wto Wrz 02, 2008 10:32 pm

Ten cytat Lee dobrze powiedzial
Nie wiem, jak mozna byloby to zastapic, ale ze przyjaciel do przyjaciela. Megatron do Ribbena, Megatron do swojego nieznanego z imienia przyjaciela etc

To przeklinanie tez co prawda nie pasuje, ale hmm.... prymitywnosc to to jeszcze nie jest Razz


Dajesz Lee xD. Napisz cos, ale zeby nie plagiat od Megatrona (nie zgapiaj ode mnie Razz)


Ja w ogole uwielbiam tego typu powiesci i mi sie zawsze podobaja ^^. Megatrona jest calkiem znosna


BTW kiedy nastepny rozdzial?

Walsemore

Liczba postów : 33
Age : 30
Registration date : 31/05/2008

Powrót do góry Go down

MGN's Trylogy Empty Re: MGN's Trylogy

Pisanie by Megatron Sro Wrz 03, 2008 7:08 pm

No więc tak, prosiłbym po pierwsze, żeby były tutaj same komentarze z waszej strony.
Po drugie, mam małe problemy i troche idzie z pisaniem.

@Lee
Piszę pierwszy raz.
@Walse
Wiesz, wydaje mi się, że ty chcesz być na siłę takim bosem książkowym ; ) Pokazujesz co to ty nie jesteś i dajesz mi rady, to moja powieść, dzięki wszystkim za rady i pomoc, ale jest niepotrzebna, ja kieruję się swoim mózgiem Very Happy
Megatron
Megatron

Liczba postów : 312
Age : 31
Skąd : Z Nieba
Registration date : 15/03/2008

Powrót do góry Go down

MGN's Trylogy Empty Re: MGN's Trylogy

Pisanie by Gri-Gri Sro Wrz 03, 2008 10:56 pm

To może mały konkurs na BF na najlepszą powieść o tematyce Little Fajdżowej? Razz

A o powieści powiem tak - niezłe jest to, że ma jakąś tam fabułę, niezłe jest to, że nie starasz się (przynajmniej przez większą część) nie robić z tego na siłę czegoś śmiesznego (tak jak to miało miejsce w niektórych częściach opowieści Walsa). Niestety jeśli już chodzi o sam humor, to on leży. Niezbyt to zabawne (a miejscami być miało), w dodatku emoty w 'powieści'? Very Happy No Way! Very Happy
Ogółem to pisz dalej i nie przejmuj się czajnikiem, w końcu Ci zacznie wychodzić całkiem nieźle.

Gri-Gri

Liczba postów : 62
Registration date : 15/02/2008

Powrót do góry Go down

MGN's Trylogy Empty Re: MGN's Trylogy

Pisanie by frecel Czw Wrz 04, 2008 6:02 am

Megatron napisał: ja kieruję się swoim mózgiem Very Happy

Szkoda że nie ma prawa jazdy na mózg, może byś wtedy troche lepiej kierował.
frecel
frecel

Liczba postów : 164
Registration date : 09/04/2008

Powrót do góry Go down

MGN's Trylogy Empty Re: MGN's Trylogy

Pisanie by Gad Wto Wrz 16, 2008 7:08 pm

@Mega
Chciałeś być śmieszny? "Trochę Ci nie wyszło".
Ogólnie to słabe, nic ciekawego, nie chciało mi się do końca czytać bo szkoda mi czasu na tego typu opowiadania.

"Kij Ci w nery!"


@
Dobre frecel xD.
Gad
Gad

Liczba postów : 365
Skąd : mam pieniądze na lody?
Registration date : 21/03/2008

http://www.lf2ite.keep.pl

Powrót do góry Go down

MGN's Trylogy Empty Re: MGN's Trylogy

Pisanie by Megatron Pią Paź 10, 2008 6:06 pm

Rozdział II: ..::Pierwsze Spotkanie::..


Był ranek, promienie słoneczne radośnie wpadały przez okna, na łóżku leżał mężczyzna, chudy, może 24letni. Było słychać głos:
- QBIE, wstawaj leniu! Nie możesz dzisiaj zaspać tak ważnego dnia!
- Mamo, jeszcze pięć minut!
- Nie ma żadnych minut, wstawaj!
Brak reakcji ze strony młodzieńca... Nagle, przez okno obok łóżka, wlewa się zimny prysznic prosto z wiadra.
- Mamo! Przecież Ci mówiłem! Jak ja tego nie lubię -.-'
Wstał, ubrał się i wyszedł na hol, tam czekała na niego matka, ładnie ubrana, widocznie szykowało się jakieś ważne święto. Poszli przed siebie, skręcili w lewo i znajdowali się w jadalni, tam już na stole było śniadanie, obfite, specjalnie na męczący dzień. Zjedli razem, po czym wyszli na dwór, na zewnątrz panował ład i spokój, tylko co jakiś czas przechodziła kura, albo coś głupio podobnego. Za płotem, na drodze, nikogo nie było, matka powiedziała:
- Widzisz, mówiłam, żebyś szybko wstawał, teraz trzeba biec, by zdążyć na statek.
- No, to teraz Cię zostawię, wiesz, że dobrze mi idzie z bieganiem.
Pobiegł, zostawiając matkę samą na pustej drodze, wróciła do domu, przebrała się z powrotem w domowe ubranie i poszła nakarmić kury. QBIE biegł ile sił, by zdążyć na odpływający, a może czekający na niego statek.
- Masz może drobne, młody człowieku? - Powiedział za jego plecami głos.
- Nie mam, spieszę się.
- O, to jeszcze lepiej, bo mogę Ci dać te oto buty Hermesa, jedyne w swoim rodzaju, kosztują jedynie 30szylingów.
- 30szylingów? O.O Nie mam tyle.
- A ile masz?
- Mam tylko 10.
- Dobrze, mogę sprzedać Ci je za te twoje 10szylingów, ale musisz coś dorzucić. Kiedyś byłem na wodach i wiem dlaczego Ci tak spieszno.
- Ale ja nic nie mam... Zaraz, mam tylko taki ładny pierścionek, plastik ale ładny nie?
- ... A nie masz czegoś drewnianego, z dwoma kółkami na środku i to się nosi na szyi?
- Skąd wiesz o "Arloxie"?! - W języku krasnoludów, "Dar".
- Eee, a czy ja coś powiedziałem?
- Spadaj, na pewno pracujesz dla Podłego!
Obsypał piaskiem przybranego żebraka i uciekł. Głos zbesztanego rozbrzmiał:
- Przepraszam panie, zawiodłem.
QBIE biegł przed siebie, raz po raz spoglądając do tyłu i sprawdzając, czy ktoś go nie goni... Gdy znalazł się już blisko portu, zatrzymał się, odsapnął chwilkę i poszedł dalej. Dotarł na molo, gdzie tłumy gromadziły się wokoło jednego dużego statku. Przepychając się przez ludzi, dotarł do łodzi, tam czekali na niego towarzysze, jeden powiedział do niego:
- Co tak długo chłopcze? Co, mamuśka Ci śniadanka nie zrobiła? - Powiedział z sarkazmem, na który pozostali wybuchli głośnym śmiechem.
Tylko jeden z marynarzy siedział cicho, był wysoki, pokaźnej postury, widać było jego blizny na twarzy, rękach i nogach, które świadczyły o jego walecznej przeszłości. Qbie wsiadł, pomachał ludziom stojącym na molo, tuż obok statku. Muszę jeszcze dodać, że ten zaszczyt, który doświadczył Qbik, to przyjęcie jego podania do wyższej szkoły w Norwegii. Płynęli po morzu Bałtyckim, które lśniło odbijającym światłem poranka, fale lekko muskane bryzą jutrzenki, poruszały się spokojnie. Gdy było widać już ląd na horyzoncie, zrobiła się dająca poczucie dreszczy złowieszcza cisza... Choć n niebie nie było ani jednej chmurki, słońce zaczynało blednąć, statek zatrzymał się tak szybko, że wszyscy znajdujący się na pokładzie, upadli i krzyknęli jednogłośnie z bólu obijających się kończyn, jeden pasażer krzyknął nadmiernie głośno, towarzyszyło temu głośny chrup łamiącego się drewna, okazało się, że przewrócił się prosto na podtrzymującą koło sternicze grubą metalową belkę. Człowiek leżał na pokładzie obok steru i kwiczał przy tym, jakby ktoś zarzynał świnię, okazało się, że złamał obydwie piszczele w nogach, pozostali wstali, ale powoli, na wypadek, gdyby ponownie zatrzęsło, zbliżyli się do jęczącego, nie zdążyli podejść do niego, bo nagle łódź przechyliła się tak, bardzo, że jeden z załogi wypadł za burtę, po drodze obijając się o elementy statku. Łajba stanęła ponownie, oni podnieśli się szybko i spojrzeli za swym kompanem na morzu.
- Gdzie jesteś Beryl?! Odezwij się!
- Tu jestem!! Wyciągnijcie mnie, szybko!
Beryl unosił się lekko na wodzie, pośrodku obszernej plamy krwi. Gdy pozostali przybiegli z liną w ręku z zamiarem rzucenia jej na pomoc topielcowi, Beryl chodź by zastygł w wręcz odrażającej pozie. Miał głowę przekrzywioną lekko w bok, ręce luźno wchodziły pod wodę, sama twarz Beryla wyglądała okropnie... Jego oczy były całe czerwone, a z otwartych ust wychodziły jakieś wodne paskudztwa. Kumpel Beryla zawołał do niego, co mu jest, lecz ten nie odpowiadał. Wtedy ciało mężczyzny obróciło się tyłem do nich i to co dostrzegli mogło wywołać o mdłości... Ujrzeli dorosłego człowieka, z którego od pasa, zamiast nóg, wystawał zgnito-zielony podłużny kształt, który znikał pośród głębin wody. Nagle, plama krwi, która wydobywała się z ciała mężczyzny, buchnęła czarnym kolorem. Na powierzchni wody, wokoło miejsca, gdzie znajdował się Beryl, pojawiła się duża grupa jakichś małych stworzeń, które głośno piszczały i pochłaniały czarny płyn wydzielany z ludzkiego ciała. Mężczyzna został podniesiony na wysokość trzydziestu metrów na olbrzymiej ciemnozielonej kończynie, która musiała wystawać z nadmier wielkiego cielska, po bokach miała wielkie okrągłe wypukłe przyssawki, które poruszały się rytmicznie. Górna część ludzkiego ciała, od pasa w górę, na tą chwilę, wszyscy zamarli... Nagle, pozostałość z Beryla została wystrzelona, poprzez wielką przyssawkę znajdujący się na końcu olbrzymiej kończyny, gdzieś na sto metrów w górę, tak wysoko, że w najwyższym punkcie, nikt nie zdołał zobaczyć rozprutego ciała towarzysza. Ujrzeli go dopiero wtedy, gdy spadał wprost na nich, z towarzyszącym temu cichy gwizd przeszywającego powietrza. Beryl spadł na pokład z taką siłą, że rozwalił w pokładzie dziurę pokaźnych rozmiarów, wszyscy znajdujący się w pobliżu, szybkim ruchem spojrzeli w głąb dziury. Na dole leżało martwe ciało, z którego powoli wychodziły obleśne stworzenia, poruszające się na styl pijawki. Ohydny zapach, jaki dochodził z martwego towarzysza, rozplutego po przez wielką mackę, która wstrzyknęła do niego w jednej chwili z tysiąc małych ohydnych mięczaków, zżerających ciało. Bestia nie pozwoliła na długie sterczenie i wpatrywanie się w jej dzieło. Potężna kończyna, powolnym ruchem, opadała na statek. Nikt nie wiedział co robić, w nagłym przypływie adrenaliny powstałej od nadmiernego strachu. Ktoś zemdlał, inny zaczął krzyczeć w niebo głosy. Nagle marynarz, prowadzący statek - ten sam, na którego QBIE zwrócił szczególną uwagę - powiedział z dziwnym spokojem.
- Kraken... Wreszcie Cię spotkałem...
Qbie siedział na pokładzie, lewym uchem usłyszał głos starego wilka morskiego, lecz w około panował wielki chaos; ludzie krzyczeli, sam stwór wydawał z siebie niski, mocny i gruby ryk. Wszystko nagle stało się niesłyszalne dla chłopaka... W swoim umyśle wyczuwał cichy barwny głos, dosłownie spowalniał jego reakcje, wszystko w około zaczęło poruszać się jakby wolniej... Głos opatulający go, był bardzo przyjemny, wtedy usłyszał -"Chłopcze, nie obawiaj się... Będziesz żył, choć kiedyś tu powrócisz...". Wszystko w jednym momencie wróciło do dawnego tempa. Olbrzymia kończyna uderzyła w środek statku, łajba rozleciała się na wszystkie strony, łamiący się maszt zabił jednego z pasażerów, uderzając go w głowę. Woda zaczęła bulgotać w dużym obszarze, QBIE był w tym momencie pod wodą, spojrzał w dól i przeraził się, zobaczył zbliżający się do niego czarny kształt, jedyne co widział, to długą i potężną kończynę chowającą się do przygniatająco wielkością, przerażającego kształtu, wydającego z siebie przyspieszając ludzkie tętno, tajemnicze pomruki, które roznosiły się po głębinach bulgoczącej wody. Wielkie pęcherzyki powietrza, desperatycznie próbowały wydostać się na powierzchnię. Qbie z przyspieszonym biciem serca, które zdawało się chcieć uciekać przed tym, co za niedługo miało się wydarzyć. Pod nim swobodnie opadały pozostałości statku, wyszukał wzrokiem potencjalny ląd , zauważył wspinającego się na dużą kłodę tego samego człowieka, który wydawał mu się taki tajemniczy. Szybkim ruchem podpłynął do niego, ten, widząc, że ktoś nadpływa, podał mu rękę. W tej chwili obok nich wylęgł się cichy pomruk, nagle ciało ich towarzysza zostało wciągnięte pod wodę, po nim następne.
- Wyciągnij nogi z wody! - Zawrzeszczał Qbiemu nad uchem marynarz. Qbie szybko, z lekkim drygiem wyciągnął nogi z morza i postawił je na kłodzie. Stary mężczyzna zachował się jakby był w podobnej sytuacji, kiedyś, dawno temu... Pod nimi i w około nich, woda poczerniała, wydał się przeciągły ryk. Z głębin wyłoniło się olbrzymie, oślizgłe cielsko, które podniosło kłodę, na których siedzieli. Qbie widząc to, zemdlał... W tym czasie upadł, poturlał się po śliskiej powierzchni, a zetknięcie z lodowatą wodą, momentalnie go ocuciło, rozejrzał się pod linią powietrza, zauważył ciało olbrzymiego Krakena, który przyćmiewał mu słońce, nigdy nie pomyślałby, że ujrzy kiedykolwiek tego mitycznego stwora na własne oczy, znał go tylko z opowieści starych marynarzy, którzy i tak nie budzili zaufania, to poczucie wielkości, która nie ma granic, bardzo go fascynowała, teraz ją widział... Na powierzchni widział u góry słońce i chmury, na wprost przed siebie był niezdobyty horyzont, a gdyby spojrzeć w dół, nie było widać nic, otchłań, granicę, która sprawiała, że patrzyło się tylko do góry, albo przed siebie, morze sprawiało granicę, a teraz, gdy jest się poniżej tej granicy, widać ogrom i ludzką głupotę... QBIE spojrzał w daleką otchłań, w której zbliżał się do nich inny kształt.
Megatron
Megatron

Liczba postów : 312
Age : 31
Skąd : Z Nieba
Registration date : 15/03/2008

Powrót do góry Go down

MGN's Trylogy Empty Re: MGN's Trylogy

Pisanie by Sponsored content


Sponsored content


Powrót do góry Go down

Strona 1 z 2 1, 2  Next

Powrót do góry


 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach